Aparat zapłonowy to urządzenie mechaniczno-elektryczne, służące do wyzwalania iskry na świecach zapłonowych w odpowiednim momencie. W dużym uproszczeniu coś, co dzisiaj zupełnie zastąpiono czujnikami hallotronowymi i komputerami. Z pozoru błahostka, wystarczy krzywka, przerywacz, parę drobnostek i mamy aparat. W praktyce jest to jednak trochę bardziej skomplikowanie. Silniki samochodów pracują bowiem z różną prędkością obrotową i dlatego potrzeba jeszcze czegoś – korektora wyprzedzenia zapłonu. W aparatach zapłonowych zazwyczaj w tym celu konstruuje się dwa układy, które korygują wyprzedzenie – układ mechaniczny odśrodkowy (mechanizm Watta), składający się z dwóch ciężarków i sprężynek, który reguluje położenie krzywki oraz mechanizm pneumatyczny regulujący położenie płytki nieruchomego styku przerywacza. Tyle niezbędnej teorii, czas przejść do konkretów.
Artykuł opublikowany przy współpracy z
Często na forach internetowych można przeczytać, że: „wymieniłem kopułkę, palec, przewody, zregenerowałem gaźnik, a silnik w dalszym ciągu nie pracuje idealnie”. Jest to problem wielu amatorów, którzy szerokim łukiem pomijają pewne zagadnienia i właśnie świetnym przykładem tutaj jest aparat zapłonowy. Wbrew powszechnej opinii, naprawie nie podlegają jedynie przerywacz, palec i kopułka. Niestety, aparat to połączenie wielu różnych elementów, które najzwyczajniej w świecie się zużywają. Co robić? Teoretycznie niewiele możemy zrobić samemu, ponieważ w każdej książce opisującej naprawę tego urządzenia, pojawiają się słowa „stół probierczy”, „urządzenie specjalne”, jednak nie taki diabeł straszny – w większości przypadków poradzimy sobie używając raczej prostych narzędzi, a dokładne oględziny pozwolą nam znaleźć potencjalny problem.
Rozbiórka
Przed zdemontowaniem aparatu z jeżdżącego samochodu warto sobie zaznaczyć nożykiem lub dobrym markerem ustawiony dotychczas kąt wyprzedzenia zapłonu. Warto fotografować każdy etap demontażu, szczególnie, jeśli robimy to pierwszy raz.
Zaczynamy od demontażu kopułki, odpinając klipsy mocujące ją do korpusu. Następnie ściągamy palec i mamy dostęp do płytki. Aby ją zdemontować najpierw należy odkręcić podciśnieniowy regulator – w tym celu odkręcamy śrubkę mocującą cięgno membrany do płytki, oraz dwie śrubki mocujące regulator do korpusu. Po wyciągnięciu regulatora warto wkręcić śrubkę mocującą cięgno z powrotem do płytki, aby jej nie zgubić, bo jest nietypowa.
Teraz odkręcamy przewód oraz pozostałą śrubę mocującą płytkę (ta sama, która mocuje jeden klips kopułki). Gdy płytka jest odkręcona od korpusu, możemy ją wyciągnąć wspomagając się delikatnie wkrętakiem lub szczypcami.
Zanim zdemontujemy tulejkę z krzywkami – trzeba pamiętać, żeby nie szarpać za nią. Demontuje się ją przez bardzo delikatne ściągnięcie sprężynek, tak, by ich nie rozciągnąć. Dopiero po „uwolnieniu” krzywki ze sprężynek można ściągnąć krzywkę z wałka i przystępować do dalszych oględzin.
Oględziny
Zacznijmy od sposobu napędu. Trzeba złapać oś rozdzielacza na końcu i na początku (ze zdemontowaną tulejką z krzywkami ) po czym kręcić w przeciwne strony, starając się wyczuć luz i miejsce jego występowania.
Poluzowanie trzpieni mocujących jest nagminne. Wałek posiada przegub, również realizowany za pomocą sworznia, gdzie oczywiście może występować luz. Ważne jest ponadto dopasowanie wałka napędowego do wpustu w pompie oleju. Miejsce styku nie może być nadmiernie wytarte lub w inny sposób zużyte.Warto przy tej okazji sprawdzić także pompę oleju – często luz występuje na tulejce napędzającej pompę oleju, a taki luz tylko się powiększa, skutkując z czasem urwaniem się trzpienia. W efekcie tracimy napęd pompy oleju i jednocześnie aparatu zapłonowego.
UWAGA: Przy ponownym montażu pompy oleju należy zwrócić uwagę na kąt ustawienia wpustu na aparat zapłonowy, tak, by później było możliwe łatwe ustawienie zapłonu. Najlepiej posiłkować się w tej kwestii książką serwisową.
Luzy
W całym układzie aparatu zapłonowego następuje sumowanie się luzów poszczególnych elementów, które mogą powodować luz krzywki czasem na poziomie nawet 2mm – a jest to wielkość niebagatelna w tym urządzeniu. Dodatkowo każdy silnik tłokowy charakteryzuje się naturalną nierównomiernością pracy, która powoduje, że drgania układu się nasilają.
Wałek aparatu jest osadzony na łożyskach ślizgowych, smarowanych smarem stałym lub kropelką oleju silnikowego za pomocą małego wlewu lub kalamitki – jest to dobre rozwiązanie, zapewniające dużą trwałość. Boczny luz wałka nie powinien przekraczać 0,2mm, a luz promieniowy tulejki z krzywkami, w ogóle nie powinien występować (dopuszczalny 0,06mm).
W przypadku prezentowanego w artykule aparatu zapłonowego, występowanie luzu na przegubie wałka jest praktycznie pewne. Jedynym sprawdzonym (jednak dość trudnym) rozwiązaniem problemu jest usunięcie starego trzpienia i zastąpienie go nowym, z dobrego materiału, po uprzednim rozwierceniu otworu, w którym się znajduje. Jest to o tyle trudne, że musimy zadbać o odpowiednie pasowanie elementów. Najlepszym rozwiązaniem jest zregenerowanie zespołu u ślusarza, który zadba o odpowiedni materiał i technologię.
Wałek aparatu może mieć luz góra-dół – jego wykasowanie jest dość proste, wystarczy dobrać odpowiedniej grubości podkładki dystansowe osi. Są one widoczne po wymontowaniu aparatu z silnika.
Musimy przetestować działanie regulatora odśrodkowego, mianowicie unieruchomić wałek aparatu od strony silnika, złapać za krzywkę i próbować ją obrócić – powinno być to możliwe w zakresie około 10 stopni, po czym po puszczeniu, krzywka powinna sama wrócić do pierwotnego położenia. Ruch powinien się odbywać płynnie i bez zacięć, przy czym odchylenie krzywki powinno wymagać pewnej siły (do naciągu sprężynek). Luz może też występować na skutek wyciągniętych sprężyn regulatora odśrodkowego.
Weryfikacja i montaż
Jeśli stwierdziliśmy luz promieniowy wałka aparatu prawdopodobnie wystarczy wymienić tulejkę brązową i rozwiercić ją u ślusarza na pożądany wymiar pod oś wałka.
Po demontażu sprawdzamy stan sprężynek i łatwość poruszania ciężarków (muszą poruszać się bez zacięć).
Jeśli krzywka na wałku ma nadmierny luz spowodowany wyciągnięciem sprężynek – mamy pewien problem.
Sprężynki są bardzo istotne, bo to one decydują w dużej mierze o charakterystyce aparatu zapłonowego. Nie mogą być za twarde, nie mogą być za miękkie, bo zapłon nie będzie taki, jak i być powinien. Zatem – nie mając wiedzy, jakie są fabryczne sprężynki – nie możemy nawet ich skądś dopasować, bo nie będziemy mieli pewności, że nasz aparat działa tak, jak chcemy.
Jedyna sensowna opcja, która daje gwarancję dobrych rezultatów to wymiana wałka z regulatorem odśrodkowym na nowy. Były one sprzedawane, jako fabryczny „zestaw naprawczy” aparatu zapłonowego, najczęściej w grubej warstwie konserwacji, której trzeba się pozbyć. Warto się jeszcze teraz wyposażyć w taki regulator nawet na zapas, bo w przyszłości będzie problem nie tylko z aparatami, ale i tymi właśnie regulatorami. Już spotyka się je rzadko, ale czasem w sklepach lub internecie pojawiają się w przystępnych cenach.
Montaż takiego elementu sprawia, że nasz aparat zapłonowy będzie w zasadzie jak nowy, o ile wszystko dobrze zweryfikujemy, złożymy i wyregulujemy.
Kontrolujemy stan przerywacza (równoległość styków, wypalenia, wykruszenia, sprężynki).
Sprawdzamy stan krzywki – suwmiarką mierzymy czy wszystkie występy mają ten sam wymiar – jest to ogromnie ważne, ponieważ szerokość otwarcia przerywacza ma wpływ na wyprzedzenie zapłonu, a jeśli krzywka jest zużyta nierównomiernie, regulacja nie ma najmniejszego sensu.
Sprawdzamy czy poduszka filcowa smarująca krzywkę przylega do niej całą powierzchnią i nie jest spalona lub brudna. Można ją wykonać samemu, wycinając kawałek filcu.
Sprawdzamy czy membrana w regulatorze podciśnieniowym jest sprawna (szczelna). Jeśli ktoś posiada pompę próżniową (lub odpowiednie wejście w kompresorze) powinien jej użyć. Za pomocą regulacji ciśnienia sprawdzamy czy zmieniają się wychylenia regulatora – taki prosty test wystarczy do wykrycia uszkodzeń tego elementu.
Selektor oktanowy w zasadzie nie ulega uszkodzeniu, więc kontrolujemy czy nie jest uszkodzony mechanicznie np. pogięty.
Palec rozdzielacza nie może być ukruszony, wypalony, wytarty, zaśniedziały. Jego końcówka powinna nie mieć żadnych luzów, a sam palec musi ciasno siedzieć na wałku aparatu.
Kopułka – brak uszkodzeń mechanicznych, czyste i nie zużyte styki, środkowa elektroda węglowa powinna poruszać się bez zacięć.
Elementy takie jak kopułka, palec i przerywacz – w przypadku zużycia, jeśli to możliwe, staramy się wymieniać na nowe, dobrej jakości.
Kondensatora zazwyczaj nie możemy sprawdzić w domowych warunkach, a jako, że są dostępne nowe w przystępnych cenach – warto wymienić i mieć na zapasie. Jest to element, który odpowiada głównie za zapobieganie iskrzenia na przerywaczu, często jednak ulega uszkodzeniu i nasze styki mogą to boleśnie odczuć.
Dobrze jest przed regulacją i montażem przeczyścić styki przerywacza czymś płaskim, o coraz drobniejszej gramaturze. Chodzi o to, by uzyskać możliwie najdokładniejszą i jak największą powierzchnię przylegania styków (choć przy jakości wykonania płytek i styków jest to prawie nie osiągalne). Styki powinny być wyszlifowane na gładko, wręcz na lustro.
Śruby, mocowania itp. oddajemy do cynkowania w celu zabezpieczenia przed korozją i nadania ładnego wyglądu. Wszystko składamy i przystępujemy do regulacje odstępu styków przerywacza (0,35-0,45 mm), a po montażu aparatu do silnika regulujemy zapłon. To jednak temat na osobny artykuł…
Okresowo warto zaglądać do aparatu i czyścić styki przerywacza za pomocą drobnego papieru ściernego. Przy okazji kontroli przedmuchujemy wnętrze rozdzielacza, smarujemy wałek smarem stałym lub strzykawką z olejem silnikowym, zwilżamy filc smarując olejem i zakrapiamy po kropli do regulatora odśrodkowego. Po takiej regeneracji i regularnej obsłudze aparatu nie powinien on przysparzać nam większych kłopotów. W celu uniknięcia częstego nadpalania styków przerywacza warto pomyśleć nad dyskretnym montażem elektronicznego modułu zapłonowego – eliminujemy tym samym kiepskie kondensatory, polepszamy iskrę na cewce, a zmniejszamy prawdopodobieństwo iskrzenia przerywacza.
Autor: Łukasz Ciąćka, Marian
Zdjęcia: Marian